niedziela, 25 grudnia 2011

Wesołych Świąt!


Życzę Wam wszystkim zdrowych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia, dni mile spędzonych w rodzinnym gronie, przy smacznym karpiku i kropelce czegoś mocniejszego... na wzmocnienie ;D

A także szampańskiego Sylwestra... Kochani! Zatańczcie i wypijcie też za mnie, bo wygląda na to, że w tym roku ten wieczór spędzę przed telewizorem :P

Lady Driada :)

niedziela, 27 listopada 2011

NaNoWriMo Update 3

VICTORY !!!

Moja powieść ma już przeszło 50 000 słów! 
Hura! A teraz idę spać...

Lecz nie spocznę na laurach, dopóki nie dotrę do słowa "koniec" :D Na szczęście nie zostało mi wiele, pewnie z dziesięć stron. Na razie "dzieło" liczy sobie 92 strony.

Póki co, wybaczcie. Nie będzie żadnego nowego fragmentu :( To byłby spoiler. Zainteresowanych proszę o rezerwowanie kolejki do czytania ;) Jak tylko wydrukuję sobie  moją własną książkę w ramach nanowej nagrody, jeden egzemplarz przeznaczę specjalnie na wypożyczanie :D

środa, 16 listopada 2011

NaNoWriMo Update 2

Obecnie:
Dni: 16
Słów: 35 357 (bez dzisiejszego limitu)
Stron: 65

Do końca zostało:
Dni: 15
Słów: 14 643
Stron: ok. 27


Czyli, całkiem nieźle :D W związku z tym postanowiłam zamieścić kolejny fragment. Ten kawałek dedykuję Wróżce, która kiedyś, dawno temu poprosiła mnie, żebym napisała jej opowiadanie... i tak właśnie powstał pierwszy zarys niniejszej powieści. Oczywiście, najpierw musiała odpowiednio długo przeleżakować, by dojrzeć i spuchnąć do właściwych rozmiarów :D Tego fragmentu nie czytała nawet Wróżka, ponieważ do tej pory autorka nie była w stanie dojść do tej części opowieści. Oto, co Nano robi z ludźmi ;)

Rzecz dzieje się w siedzibie małego ludu, gdzie książę Shinar odnajduje jednego ze swych dawno zaginionych braci - Orivara.

piątek, 11 listopada 2011

Dla wszystkich miłośników sów i nie tylko!

Słuchajcie ludzie i ludziska!
My Owl Barn chce wydać jeden z pięknych pasków do aparatu. O, takich:

...albo takich:

...albo jakich sobie kto zażyczy, ze sklepiku !mo shop. Wystarczy tylko obserwować sowi blog, polubić go na fejsbuku i tam też podzielić się tą wspaniałą wieścią, a wtedy jest szansa, że piękny paseczek wpadnie nam w łapki. Sprawdziłam, przetestowałam - akcja upominkowa jest kierowana do wszystkich bez względu na położenie geograficzne, tak więc do dzieła miłośnicy sów!

czwartek, 10 listopada 2011

NaNoWriMo Update!

Minął tydzień z hakiem, odkąd zaczęło się Nano :D Pracuję pilnie każdego dnia, by na czas skończyć moją powieść. Na dzień dzisiejszy mam 21820 słów (bez dzisiejszej normy).

Moi bohaterowie ewoluują. Ba! Rosną mi nowe wątki tam, gdzie wcześniej ich nie było. Choć czasem mam żal do bohaterów drugoplanowych, którzy niekiedy próbują podstępnie przejąć plan pierwszy.
Jednakże niech nikt się cudów po tej powieści nie spodziewa - fabuła jest nadal dziecinnie prosta i wciąż walczę z tytułem, bo obecny jest beznadziejny :P

A teraz kawa i do roboty! Jestem dzisiaj spóźniona z pisaniem. Tymczasem, żeby nie być gołosłownym zamieszczam niewielki fragment mojego dzieła :D


"Smok, jak na smoka wyglądał nawet niewinnie. Wprawdzie miał długie zakrzywione pazury i cały garnitur lśniąco białych, ostrych zębów, po których można by się spodziewać tylko najgorszego. Jednak w jego zachowaniu i słowach było coś osobliwie ludzkiego. Tylko w oczach smoka lśniły jakieś złośliwe, przebiegłe iskry i książę pojął, że absolutnie nie może mu ufać.
– Więc co, przyszzzłeś ponabijać się zzz biednego smoka, tak? – zawył gad żałośnie. – Pewnie! Śmiej się! To strasznie zzzabawne, zwłaszcza jak się stoi tak daleko. A podejdź i przyjrzyj mi się z blissska.
– Wolę zostać tu, gdzie stoję. – odparł. – Przepraszam, że się śmiałem. To było niegodne, przyjmij moje przeprosiny. – pokłonił się, mając nadzieję, że nie rozgniewa gada bardziej. W końcu był mu jeszcze potrzebny.
– No proszę, jaki teraz grzzzeczny…
– Chyba już gdzieś to słyszałem… – zamyślił się książę prostując grzbiet. – A to mi przypomina, że przyszedłem tu, by…
– No jasne. – prychnął pogardliwie smok. – Już nikt mnie nie odwiedza, jak tylko w jakimś celu. Żeby tak ktoś przzzyszedł, wyszzzorował mi łuski na plecach, powiedział coś do smoka, ale nie. Zakuli mnie w kajdany i zossstawili sssamego w tych ciemnośśściach. – zajęczał, jakby się miał zaraz rozpłakać.
Księciu nawet było go żal, co nie znaczy że dał się nabrać i zaraz popędzi do niego, by zgłosić się na ochotnika do szorowania smoczego grzbietu. Nie ruszył się ani o milimetr, mimo że gad zaczął chlipać i szlochać, a nawet pociągać nosem. W końcu smok spostrzegł, że nic tak nie wskóra, ogarnął się więc, odchrząknął i rzekł:
– Więc Shinarze, co cię sprowadza do mej skromnej groty? Ach, czekaj nie mów mi! – nie dopuścił go do głosu. – Szukasz tego złotego kwiatu dla królowej, co? Teraz to ja się mogę roześśśmiać i ponabijać z ciebie, naiwniaku! Hahaha!
– Nic nie szkodzi. – odrzekł spokojnie książę. – I tak nie przypuszczałem, że coś wiesz.
– Że ja niby czegoś nie wiem? – zaperzył się smok. – Słuchaj szzzczeniaku! Ciebie jeszzzcze stwórca nie miał w planach, jak latałem ssswobodnie po niebie. Ludzzzie kryli się w szzzałasach z liśśści i ubierali w zwierzęce skóry. Nie było żadnych podziałów, żadnych królestw ani królów i żadnych rycerzy. Pamiętam śśświat, jak był jeszzzcze młody. Wszyssstko widziałem i wszyssstko wiem.
– Już dobrze, nie chciałem cię urazić.
Smok prychnął pogardliwie i obrócił się do niego bokiem.
– Ignorant! – rzucił w przestrzeń. – Jak i wszyssscy, którzy tu przychodzą.
– Chyba ich nie zjadasz? – zapytał książę, czując jak krew odpływa mu z twarzy. Przecież mogli tu być jego bracia!
– Później pomówimy o mojej diecie. – powiedział smok mrużąc chytrze oczy. – Tymczasssem chodź, pokażę ci coś.
– Chyba nie myślisz, że jestem na tyle głupi, żeby podejść bliżej?
– Och, skoro taki z ciebie tchórz! – odparł wzruszeniem skrzydeł smok.
– Sprytne, ale tak mnie nie przekonasz.
– No trudno. – westchnął zawiedziony smok. – W takim razzzie po prostu podkręć ogień swej latarni. Chcę ci pokazzzać moje piękne gniazzzdo.
Książę przystał na tę propozycję i wydłużył knot, przez co płomień stał się większy, lecz zaczął znów kopcić czarnym dymem.
Przyzwyczajony już do nikłego światła wzrok Shinara, bez trudu wyłowił z cieni jaskini nieregularny stos. Płomień latarni odbijał się tu i ówdzie świetlistymi plamami.
– Co to jest? Co tam leży?
– Coś, co czyni wszyssstkich, którzy tu przychodzą po zzzłoty kwiat, ignorantami. – powiedział wyniośle gad. – Całe lata zbierałem mój ssskarb!
– To złoto?
– Zzzłoto, miedź, sssrebro i klejnoty. – wyliczał. – Całe tony! A wy się pytacie o jeden zzzłoty badyl. – znowu prychnął.
– A bo to moja wina? – teraz książę poczuł się urażony. – Tak sobie zażyczyła królowa. Ja w ogóle nie chciałem brać udziału w tej wyprawie! Zmusiła mnie do tego!
– I tu wasz błąd! – powiedział smok. – Wszyssscy dajecie sobą pomiatać tej waszej królowej.
– Wcale nie jest moja. – poprawił go książę.
– Nie ważne. – machnął łapą smok. – Ale to starszzznie śmieszzznie, jak wy, mężczyźni dajecie się jej terroryzować. Nie sądzisz, że ktoś powinien jej się przeciwstawić? Może, gdyby…
– Stop! – przerwał mu Shinar. – Ani słowa więcej! Właśnie w ten sposób zaczęły się wszystkie moje problemy. Całe szczęście, że dzisiaj jestem trzeźwy… Tak czy inaczej, skoro królowa chce złote zielsko, to właśnie to jej przywiozę.
– W ogóle nie jesssteś zabawny, wiesz? – ponownie obraził się smok. – Nie miałem rozrywki od miesssięcy, a teraz psujesz mi najlepszą zzzabawę! Nawet nie chcesz wysłuchać, co mam do powiedzenia.
– No dobrze, mów. – powiedział zrezygnowany książę, po czym usiadł na ziemi przypuszczając, że przez tego opornego smoka, nieprędko wyjdzie z jaskini.
– Jeszcze mi podziękujesz. – zapewnił smok.
Książę miał co do tego wątpliwości, ale nic już nie powiedział, by nie przedłużać.
– Sssłuchaj no, młody. – powiedział przymilnie gad. – Pewnie ci się ssspieszy w drogę po ten złoty kwiat, ale kto wie? Może wysłuchanie ssstarego smoka opłaci ci się bardziej, niż przypuszczasz.
– Kusisz mnie? – Shinar nie mógł powstrzymać rozbawienia.
– Nie. – zaprzeczył. – Ja ci proponuję wymianę. Poczekaj chwilkę…
Podbiegł do swego gniazda i zaczął grzebać w stosie kosztowności wywołując przy tym lawinę dźwięków dodatkowo wzmocnioną przez echo jaskini. Po chwili wrócił niosąc coś w pysku. Rzucił swe znalezisko do stóp Shinarowi i patrzył, jaka będzie jego reakcja.
– Ech… – nie wiedział, co powiedzieć książę. – Mam cię teraz pochwalić? Jaki ładny… kawałek żelastwa mi przyniosłeś?
– Och, przyjrzyj się uważnie! – zniecierpliwił się smok. – Co widzisz?
Shinar przyciągnął do światła przyniesiony przez gada przedmiot.
– To tarcza. – stwierdził po chwili. – Ale czemu jest taka powgniatana? I czy to… czy to nie są ślady pazurów?
– W rzeczy samej! – oświadczył z dumą smok. – Ta tarcza należała do prapradziadka królowej Eilrin. To on właśnie pokonał mnie i kazał magom zakuć w te kajdany. – Smok jęknął na to wspomnienie.
– I zostawił ci tę tarczę? – zdziwił się książę.
– I tak była już bezużyteczna. Trochę ją zniszczyłem podczas walki. – wzruszył ramionami. – Jak mi się nudzi, to ostrzę sobie na niej zęby.
Shinar wypuścił z dłoni kawał blachy, który zabrzęczał donośnie o skałę.
– Po co mi to pokazujesz?
– Ten przedmiot może nie jest zbyt cenny. Dla mnie jednak wartość sentymentalną. Na jego obgryzaniu spędziłem przecież ze trzysta lat, ale mam już dosyć.
– Mogę sobie wyobrazić.
– Dlatego chciałbym wreszcie się ssstąd wyrwać. – powiedział smok. – Jeśli mi w tym pomożeszzz wiedz, że cię wynagrodzę.
– Tą starą, przeżutą tarczą?
– Nie, ty ciołku! – palnął smok, aż się Shinar zdziwił, skąd u niego takie nowoczesne słownictwo.
– Weźmiesz całą reszzztę! Całe zzzłoto, które jest w moim gnieździe."

wtorek, 25 października 2011

Driada na NaNoWriMo!

Jeśli jeszcze nikt nie wie, co to jest, to informuję, że NaNoWriMo to skrót od National Novel Writting Month. Jest to międzynarodowy "festiwal słów" :D Każdy może wziąć udział! Zabawa polega na stworzeniu własnej powieści. Nie ważne o czym będzie, ani jak będzie wyglądać ortograficznie i stylistycznie - w tym wypadku to rzeczy drugorzędne. Najważniejsza jest ilość słów! Żeby "wygrać", uczestnik musi napisać ich co najmniej 50 000 w ciągu 30 dni od północy pierwszego listopada do 11:59 trzydziestego tegoż miesiąca. Za to jaka nagroda! Można będzie tę własną książkę wziąć w łapki, jak nam ją pięknie wydrukują.

Postanowiłam dzielnie wziąć udział! Liczę na wierny doping, kochani! Może uda mi się w końcu napisać powieść, którą zaczęłam jeszcze w liceum (a która doczekała się dwóch wersji, mnóstwa notatek i absolutnie żadnego zakończenia). Nie będzie to wybitne dzieło, ale mam nadzieję, że przynajmniej skończone!

Ciekawych zapraszam na mój profil na NaNoWriMo:



Zachęcam też do przyłączenia się do akcji :D

środa, 28 września 2011

W dobre ręce oddam kotki!

Jak w tytule - mam aż 7 maleństw do rozdania O_o Moja kotka obrodziła w tym roku...
Umieściłam ogłoszenie wraz ze zdjęciami na morusek.pl Gdyby ktoś był chętny, proszę o kontakt.

A ponieważ nie lubię postów bez niczego do oglądania, oto i moje kocięta ^_^








wtorek, 27 września 2011

Kaligrafia

Tym razem wcale nie japońska, czy chińska, a bardziej nam bliska :)

O sztuce pięknego pisania w czwartek 22 września opowiadała Basia Wilińska na Śródeckim Uniwersytecie Alternatywnym. Niestety, wykład przegapiłam, ale nadrobiłam następnego dnia, przez 4 godziny zawzięcie kaligrafując. O ile pan Fu stracił dla mnie wszelką nadzieję, widząc mnie z pędzelkiem w lewej łapie, o tyle pani Basia rozwinęła przede mną szereg możliwości, niedostępnych dla osób praworęcznych. Na przykład: dużo łatwiej mi pisać do góry nogami - tak, żeby stawiać litery od prawej do lewej. Wtedy mogę korzystać z tradycyjnego duktu - kolejności i kierunku pisania liter - i nie rozmazywać sobie wszystkiego łapą.

Ale dość gadania :D Czas pokazać rezultaty czterogodzinnej pracy:

Nie mogłam się powstrzymać ;)

Dzieło własne w każdym calu.

Czasem po prostu brak pomysłów...

 No i oczywiście skopałam i postawiłam za dużo L, a za mało N :P


Trochę wszystko płynie w powietrzu - jedna litera wyżej, druga niżej - bo oczywiście nie byłam dość cierpliwa, by zrobić sobie linie XD Może następnym razem cierpliwości mi nie zabraknie... ale najpierw muszę odwiedzić sklep ze stalówkami.

sobota, 16 lipca 2011

Nie taki polski straszny...

...jak o nim cudzoziemcy mówią. :D Wygląda na to, że jak ktoś chce, to jak mawiali starożytni Singapurczycy: się da, la!

Czy ktoś z Was słyszał o filmie "Turn Left, Turn Right"? Jeśli nie, to radzę poszperać, bo to tajwański film... zbudowany na wierszu pani Wisławy Szymborskiej! Właśnie tak i nie inaczej! Konkretnie chodzi o wiersz "Miłość od pierwszego wejrzenia", który zresztą jest wielokrotnie w filmie cytowany - po chińsku i po polsku :D

A tu próbka tego, jak Azjaci radzą sobie z naszym rodzimym językiem:


Takeshi-sensei rulez!!!!

Odrobina zimy latem, czyli co Driada zmalowała...

A zmalowała całkiem duży obraz: 120x100 cm, czyli największe płótno, po jakim zdarzyło mi się paćkać olejami XD

Obraz powstał na zamówienie mego wuja, który żywił sentyment do pewnego pejzażu, wiszącego dawno, dawno temu w jego domu rodzinnym, a który przy podziale majątku dostał się jego siostrze. Obraz jest dziełem Stefana Filipkiewicza (1879-1944), jednego z najwybitniejszych przedstawicieli "szkoły pejzażowej" Stanisławskiego - okres Młodej Polski.

Oto pierwowzór (zdjęcie nie jest najlepszej jakości niestety):

Oraz moje dzieło (w tonacji nieco bardziej niebiesko-fioletowej):


Na żywo wygląda lepiej :) Ponoć nawet lepiej niż oryginał XD ale ja nie posuwałabym się aż tak daleko... Gdzie mi tam do mistrza! Ale fakt, wygląda bardziej świeżo i mroźno.

I pomyśleć, że nieźle się napociłam przy malowaniu tego - zimowego przecież - pejzażu.

piątek, 17 czerwca 2011

Wróżka - THE END!

Nadeszła wiekopomna chwila!
...co prawda nadeszła już miesiąc temu, ale nie miałam sił opowiedzieć na tym na blogu.

Przede wszystkim, baaaaaardzo się namęczyłam, żeby doprowadzić moją rzeźbę do zadowalającego wyglądu. Po pierwsze, odlew udał się połowicznie - w połowie pięknie - bez bąbelków, gładko i doskonale, a w połowie fatalnie. Przed odlewem podzieliłam rzeźbę na trzy części (tj. korpus, ręka z jaszczurem oraz klapka do korpusu - ponieważ brzuch i nogi były puste i technologia wymagała zrobienia dziury, przez którą wlałby się szamot na formę negatywową), po odlewie okazało się, że części jest sześć, z czego jedną musiałam zrobić od początku (łeb gada się nie odlał - tak to już jest z gadami - wredne i złośliwe :P). Te wszystkie części trzeba było zespawać, a spawy wyczyścić - i to trwało wieczność... co najmniej 2-3 dni w każdym bądź razie ;P Z pilniczkami i Dremelem Marty, który spoczywa w pokoju, zajechany przez studentów rzeźby i przeze mnie :'(

Na prawdę - już myślałam, że nigdy nie skończę, a jednak stało się i w końcu mogę pokazać moje dzieło!



wtorek, 10 maja 2011

Czuję się doceniona :)

Nie z powodu rzeźby... chociaż z dumą mogę powiedzieć, że jest już skończona (koniec robót o 1:30 w nocy XD).
Moja radość ma źródło w sympatycznym anime: "Natsume Yuujinchou San" (czyli: "Księga przyjaciół Natsume'go 3").

Kocur na górze to Nyanko-sensei :D Potężny stwór uwięziony
w mikrej postaci maneki neko - kota szczęścia :D Wielbiciel pijaństwa,
obżarstwa i chyba wszystkich siedmiu grzechów głównych XD

Tłumaczyłam kiedyś końcowe odcinki pierwszej serii i całą drugą, a niedawno dowiedziałam się, że na lipiec tego roku planowana jest trzecia! :D Oczywiście postanowiłam zabrać się za tłumaczenie, jak tylko pojawią się pierwsze odcinki. Zajrzałam jednak na forum fansuberów i zobaczyłam, że pewna grupa już zaoferowała się to zrobić. Niezrażona, napisałam na forum, że z całym szacunkiem dla grupy, ale ja nie zamierzam odpuszczać sobie przyjemności tłumaczenia jednej z moich ulubionych serii. Nie minęło pół godziny od posta, jak dostałam wiadomość na privie od fana (tak! MOJEGO fana! :D:D:D) że bardzo się cieszy z mojej decyzji i że nie wyobraża sobie oglądania Natsume bez moich napisów :D:D:D:D

Skromnie powiem, że nie uważam moich napisów za aż tak rewelacyjne, ale rozwijam się ;) Pod koniec drugiej serii zrozumiałam w końcu "jak" to się powinno tłumaczyć: jaki styl pasuje do każdego z bohaterów itd. Naprawdę cieszę się, że będzie kolejna seria, na której będę mogła szlifować swoje umiejętności.

Na koniec opening pierwszej serii (wybrałam ten, ze względu na świetne japońskie stwory ok. pierwszej minuty XD):


 
I ending drugiej części (tak na dobranoc):


Nawiasem mówiąc - baaaardzo sympatyczna seria ^_^ Polecam!

poniedziałek, 9 maja 2011

Japoneczki

Rozgrzebałam znowu moje japońskie papiery. Zrobiłam koleżance a urodziny zakładkę do książki w kształcie Japoneczki :D Niestety, w ferworze przygotowywania prezentu, zapakowałam zakładkę w papier, nie zrobiwszy zdjęć.

Wczoraj znowu mnie natchnęło i zrobiłam kolejne dwie zakładki :D Nie są jednak takie piękne, jak ta pierwsza. Do tych wczorajszych użyłam papierów drukowanych :P a ta prezentowa była z oryginalnego papieru japońskiego - czerwonego w niebieskie kwiatki ^_^ Drukowany papier ma to do siebie, że brak mu głębi kolorów i fakturki :P Niemniej zakładki wyszły nieźle.



Wróżka...? C.D.

Tym razem - wbrew tytułowi wpisu - nic o Wróżce, a o towarzyszącym jej gadzie. Tak! To będzie Dama z gadem XD Tym bardziej, że gad, jak to gad - wrednym będąc - "pożarł" Wróżce skrzydełka :P Okazuje się, że Wróżka + gad + skrzydła... to już stanowczo za dużo, wygląda więc na to, że skrzydeł nie będzie. No... może jeszcze sprawdzę, czy nie da się wcisnąć jakichś takich mini-mini skrzydełek... Chciałabym, ale rzeźba rządzi się własnymi prawami kompozycyjnymi, a prawa są jak wiadomo bezduszne  :P

A oto gad w całej swej gadziej okazałości:


Drewniany ludek bohatersko zgodził się zapozować mi z jaszczurem :D




P.S. Może ktoś wymyśli jakieś imię dla gada? ;)

Wiosene kotki

...i wcale nie chodzi mi o te na drzewach :) Moja kotka Łatka po raz drugi została mamą. Pięć kotków pojawiło się na świecie, by uszczęśliwić go swym widokiem XD Jutro kotki skończą trzy tygodnie, a oto zdjęcia sprzed tygodnia:

 Kocia rodzinka w komplecie :D

Mały śpioszek...

Najlepsze miejsce - przy cycu ;)

Tygrysek - jeden z dwóch


 
Największy leń w tej gromadce - jako ostatni otworzył oczy

sobota, 30 kwietnia 2011

Wróżka C.D.

W końcu widać znaczące postępy, więc mogę zamieścić kolejne zdjęcia :D Oczywiście, to jeszcze nie koniec. Nawet to, co wydaje się skończone, będzie pewnie jeszcze przerabiane. Na pewno Wróżka nie raz straci głowę, przyda jej się też fryzjer i operacja plastyczna szyi XD











C.D.N. i to wkrótce! :D Muszę zdążyć do 9 maja, wtedy będę robić wlewy... a potem jeszcze szamotowanie i odlew... i jeszcze praca w metalu...