piątek, 17 czerwca 2011

Wróżka - THE END!

Nadeszła wiekopomna chwila!
...co prawda nadeszła już miesiąc temu, ale nie miałam sił opowiedzieć na tym na blogu.

Przede wszystkim, baaaaaardzo się namęczyłam, żeby doprowadzić moją rzeźbę do zadowalającego wyglądu. Po pierwsze, odlew udał się połowicznie - w połowie pięknie - bez bąbelków, gładko i doskonale, a w połowie fatalnie. Przed odlewem podzieliłam rzeźbę na trzy części (tj. korpus, ręka z jaszczurem oraz klapka do korpusu - ponieważ brzuch i nogi były puste i technologia wymagała zrobienia dziury, przez którą wlałby się szamot na formę negatywową), po odlewie okazało się, że części jest sześć, z czego jedną musiałam zrobić od początku (łeb gada się nie odlał - tak to już jest z gadami - wredne i złośliwe :P). Te wszystkie części trzeba było zespawać, a spawy wyczyścić - i to trwało wieczność... co najmniej 2-3 dni w każdym bądź razie ;P Z pilniczkami i Dremelem Marty, który spoczywa w pokoju, zajechany przez studentów rzeźby i przeze mnie :'(

Na prawdę - już myślałam, że nigdy nie skończę, a jednak stało się i w końcu mogę pokazać moje dzieło!