A zmalowała całkiem duży obraz: 120x100 cm, czyli największe płótno, po jakim zdarzyło mi się paćkać olejami XD
Obraz powstał na zamówienie mego wuja, który żywił sentyment do pewnego pejzażu, wiszącego dawno, dawno temu w jego domu rodzinnym, a który przy podziale majątku dostał się jego siostrze. Obraz jest dziełem Stefana Filipkiewicza (1879-1944), jednego z najwybitniejszych przedstawicieli "szkoły pejzażowej" Stanisławskiego - okres Młodej Polski.
Oto pierwowzór (zdjęcie nie jest najlepszej jakości niestety):
Oraz moje dzieło (w tonacji nieco bardziej niebiesko-fioletowej):
Na żywo wygląda lepiej :) Ponoć nawet lepiej niż oryginał XD ale ja nie posuwałabym się aż tak daleko... Gdzie mi tam do mistrza! Ale fakt, wygląda bardziej świeżo i mroźno.
I pomyśleć, że nieźle się napociłam przy malowaniu tego - zimowego przecież - pejzażu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz