poniedziałek, 18 października 2010

Halloween :P

Żeby było jasne: za Halloween nigdy nie przepadałam, bo to święto z importu :P

Tak się jednak złożyło, że dostaliśmy od cioci wieeelką dynię, z którą coś w końcu trzeba było zrobić :D A w końcu magister z rzeźby do czegoś zobowiązuje XD Radochy było co nie miara, tym bardziej, że asystował mi prawdziwy czarny kot - nasz mały Maksiu.

No dobrze, może to nie jest poziom magistra, ale co tam...

Mój asystent

Trzeba sprawdzić, czy czapeczka dobrze leży...

 Oko w oko

1 komentarz:

  1. X-D cudne! Nic tylko, pozazdrościć asystenta ;-)
    Martyn(k)a

    OdpowiedzUsuń