sobota, 9 kwietnia 2011

Uroki ASP... a właściwie to już UA...

Dla mnie to zawsze będzie ASP (Akademia Sztuk Pięknych), mimo iż w zeszłym roku przemianowano mą uczelnię na UA (Uniwersytet Artystyczny)... a dla mojego profesora rzeźby, to wciąż PWSSP (Państwowa Wyższa Szkoła Sztuk Plastycznych)... natomiast Marta (w pracowni najważniejsza po profesorze) uważa, że to w ogóle NU (Niewidoczny Uniwersytet, czyli uczelnia magów ze Świata Dysku Terrego Prachetta) - tylko brak nam bibliotekarza-orangutana XD

Coś w tym jest... Pamiętam, że jak byłam na pierwszym roku, na dziedzińcu pasł się jednorożec... to znaczy, może się nie pasł, bo zresztą i tak był gipsowy, ale tam stał... A potem jeszcze pegazy z parady na Świętego Marcina... Raz widziałam kolesia, który na bagażniku roweru wywoził kościotrupa z pracowni rysunku anatomicznego XD Zapewne jechał tak z tym denatem przez całe miasto XD XD XD Nie da się zaprzeczyć - ta uczelnia ma swój klimat.

I moja kochana pracownia rzeźby profesora Petruka, też niemało się w ten klimat wpisuje... dzięki temu, co tam się wypisuje... na ścianach :D To wszystko dzieła Marty (po za słownikiem):



Oto, jak dba się o studentów zagranicznych :D

Słownik pierwszej pomocy rzeźbiarskiej :D

Wielce krzepiący tekst :D

2 komentarze:

  1. :DDDDDDDDDDDDDDDDDDDD Marta wymiata :DDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne! XD
    A co do braków w bibliotekarzach-orangutanach..
    OGŁOŚCIE CASTING! :D Tyle tego chadza po bożym świecie.. na pewno któryś się nada ;)
    Nieco niezamierzenie feministycznie -
    pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń